Filiżanka bez pary
Aneta Bulkowska

- Babciu, nie mówiłaś że byłaś w Chinach! 
- Ja nie, ale moja mama... 

Dawno temu, w miejskim przedszkolu w Katowicach pewna dziewczynka postanowiła pożegnać się ze swoją wychowaczynią. Panią Stasię darzyła taką estymą, że z podróży do Chin, którą za kilka dni miała odbyć z rodzicami, obiecała przywieźć coś na pamiątkę. Dzieci zwykle nie mają pamięci do danego słowa i zajęte zabawą szybko zapominają o swoich przyrzeczeniach, tyczy się to zwłaszcza kar i zakazów, które zwykły respektować nazbyt swobodnie, a czasem wręcz z niewinną wybiórczością, ale ta dziewczynka, której imię do dziś się nie zachowało, dlatego na potrzeby tej opowieści, nazwijmy ją Zosia – wiedziała, że nie zapomni, ani o danym słowie, ani o czasie spędzonym ze swoją ulubioną przedszkolanką. 
Stanisławie dłużyły się dni, a kolejno tygodnie w pracy bez małej Zosi. Pewna już, że rodzice przewidzieli dla dziewczynki inną placówkę smutniała na duchu, choć nie dawała po sobie poznać, że o dziewczynce rozmyśla częściej nawet, niż o jakimkolwiek podopiecznym. Pewnego dnia jednak mała Zosia w obecności mamy zjawiła się w progu przedszkola i rozpromieniona wyciągnęła ręce w stronę wychowawczyni. 
− Mała Zosiu, tak się cieszę, czekałam na ciebie z utęsknieniem! – Stanisława uniosła w powietrze lekkie ciało omal nie upuszczając na podłogę przedmiotu tkwiącego w małej rączce. 
− To dla Pani – odrzekła dziewczynka, wręczając porcelanową filiżankę – jak będę mogła jeszcze panią odwiedzę, proszę nie zapominać o mnie – dodała. Zapominać? Dlaczego miałaby zapomnieć o małej Zosi i skąd pomysł, że będzie odwiedzać ją rzadziej. O to wszystko chciała zapytać, ale mama dziewczynki prędko wyjaśniła, że po powrocie wykryto u dziewczynki chorobę wymagającą długiego leczenia. 
Od tej pory myśli o małej Zosi nie przestawały znikać nawet na chwilę. W przerwach między pracą, a prowadzeniem domu Stanisława starała się znaleźć czas, by odwiedzić dziewczynkę w szpitalu. Mimo nikłych szans na wyzdrowienie, nie traciła nadziei, że młody organizm przezwycięży nawet przewlekłą białaczkę. Starania i modlitwy jednak nie przyniosły rezultatu. 
− Proszę, Zosia kazała to Pani jeszcze przekazać – mama dziewczynki wręczyła zapłakanej opiekunce uwiecznione na fotografii roześmianą twarz dziecka. W tej chwili Stanisława obiecuje sobie, że taką ja właśnie już zawsze będzie pamiętać. 
Filiżanka małej Zosi to opowieść o niezwykłej przyjaźni pomiędzy dzieckiem a wychowawcą, przerwana niesprawiedliwą kruchością losu, jak ta najszlachetniejsza chińska porcelana, która już dwa pokolenia w mojej rodzinie, przypomina o małej Zosi.

Autorka tekstu: Aneta Bulkowska
Autorka zdjęć: Aneta Bulkowska